środa, 2 stycznia 2013

Polonia w Armenii



W ostatnim poście nieładnie usprawiedliwiając swoje chwilowe zniechęcenie do pisania notek, jako jeden z powód mojego opóźnienia podałam odkrycie biblioteki z polskimi książkami. Ów biblioteka znajduje się w siedzibie Związku Polaków w Armenii „Polonia”, do której trafiłam po raz pierwszy pod koniec listopada. Nie mam pojęcia naprawdę, jak przez tak długi okres udało mi się unikać informacji o istnieniu tej instytucji, ale niestety udało mi się. Nie będę się już jednak żalić na swoje roztrzepanie, bo jak wiadomo, lepiej późno niż wcale. ;) Moja pierwsza wizyta w tym miejscu była związana z pomocą innym wolontariuszkom  - Ewelinie i Kasi (poznanym w tunelu) przy organizacji Andrzejek, które wieńczyły grę miejską dla studentów. Moim głównym zadaniem było przepowiadanie studentom przyszłości. Wróżyłam więc dzielnie, przyodziana w chustę i spódnicę, powracając do pseudonimu z czasów gimnazjalnych – Janka Cyganka. ;)) Zabawa była udana, tradycyjnie miało miejsce lanie wosku, przebijanie serc , ustawianie butów itp. – wszystko, co my tak dobrze znamy, a co dla nich było tak nowe. ;) Gościem honorowym spotkania był konsul- pan… Andrzej. ;) Niestety nie mam zbyt wielu zdjęć z tej imprezy.


Nasza Komnata Tajemnic ;)
Uczestniczy zabawy z unoszącą palec do góry Michaliną na czele. :)

Podobnie ubogą zdjęciową kolekcje mam z kolejnego wydarzenia związanego z „Polonią” – był to koncert polonijnego chóru, który wykonywał polskie kolędy. I w tym miejscu muszę zaznaczyć, że odrobinę dziwne było to dla mnie doświadczenie – Ormianki śpiewające po polsku. :) Po koncercie nastąpiło obdarowanie dzieci prezentami ufundowanymi przez Polską Ambasadę. :)


No ale cóż, sam Związek Polaków w Armenii też jest dość… nietypowy. Mało tam osób, które naprawdę mogłyby powiedzieć, że są Polakami, większość ma jakieś polskie korzenie, ale na tym w sumie się kończy, bo nikt chyba nawet nie  radzi sobie dobrze z j. polskim. Co oczywiście nie umniejsza faktu, że ludzie są sympatyczni i ja bardzo dobrze czuje się w polonijnej siedzibie. A! Byłabym zapomniała – w Armenii można też znaleźć najprawdziwsze Polki, które… wyszły za mąż za Ormianina i tu zamieszkały. Historie tych kobiet nie są jednak na ogół zbyt szczęśliwie, bo Ormianin nie jest najlepszym materiałem na życiowego partnera. Tak przynajmniej wynika z obserwacji moich i moich znajomych.

Dzięki „Polonii” możliwa stała się też moja znajomość z Agnieszką. Jej zajęcie w Polonii wciąż jest dla mnie trochę zagadką, ale wydaje mi się, że jest trochę człowiekiem-orkiestrą, bo i uczy polskiego, i zajmuje się robotą papierkową i redaguje polonijny kwartalnik „Póki my żyjemy” (do którego ja właśnie piszę artykuł o Gdyni! ;)  ).  O Adze wiem też, że jest lektorką języka polskiego na Yerevan State Univeristy i że ma troszkę szalonego kota Korcika, którym ja się teraz opiekuję, na czas jej pobytu w Polsce. W związku z tym, że używam teraz Agowego Internetu, to mogę śmiało napisać, że tą notkę sponsorowała Agnieszka i Korcik. ;))

PS Skoro już jesteśmy w tematach polonijnych, to może kogoś zainteresuje trochę bardziej rozszerzona wiedza na temat Polonii również w innych krajach.

2 komentarze:

  1. Czy można się jakoś z Panią skontaktować? Mam zapytanie o pomoc w znalezieniu kogoś w Erewaniu. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam! Jeśli wciąż Pan potrzebuje się skontaktować, to mój e-mail brzmii: dajana.w.w@gmail.com :)

      Usuń

.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...