piątek, 26 kwietnia 2013

Gruzja - à la poradnik turysty. cz.2 :)


Dzisiaj przyszedł czas na dalszą część tego, co zaczęłam ostatnio, czyli "Gruzji odrobinkę praktycznie". :)

4. Nie taki Gruzin straszny...
 Nie wiem jak Wam, ale mnie niestety Gruzja od małego kojarzyła się z krajem przestępców i ogólnym szeroko pojętym niebezpieczeństwem. Po raz pierwszy jako kilkulatka usłyszałam o niej za sprawą Grigorija z "Czterech pancernych". Choć Grigorij był swój chłop i o Gruzji mówił dobrze, to jednak serial był o wojnie i skojarzenia zostały...
Potem na ekranach pojawiło się "U Pana Boga za piecem" i z przejęciem śledziłam losy Marusi, która miała kłopoty przez gangstera zwanego "Gruzinem". Całkiem niedawno natomiast, bo raptem kilka lat temu oglądałam z braćmi "Undisputed 3", gdzie pokazano okropne gruzińskie więzienie i okropnych gruzińskich mundurowych i w ogóle wszystko, co gruzińskie było okropne.  Do tego wszystkiego dochodziły oczywiście także jakieś zasłyszane w wiadomościach informacje na temat Abchazji i Osetii Południowej. Na dobrą sprawę to dopiero w gimnazjum dowiedziałam się, gdzie owa Gruzja leży na mapie, ale już wcześniej wyrobiłam sobie na jej temat opinię. Niestety krzywdzącą. Gruzja, którą poznałam wcale nie była taka okropna i chaotyczna. Bynajmniej nie aż tak jak sobie wyobrażałam. Nie spotkałam żadnych chuliganów,  nikt mnie nie okradł, nie wybił zębów, nie napluł w twarz. Ludzie, których poznałam byli mili, pomocni (czasami wręcz niewiarygodnie pomocni!) i nie zrobili mi krzywdy ( no może poza staruszką, która w parku czekała aż ja z moją koleżanką wypijemy piwo, bo chciała wziąć butelki i krzyczała na nas po rusku, że tak nam wolno idzie... to mi trochę zniszczyło psychikę^^), choć czasami bywało gorąco. Jedynie żebracy są strasznie, ale to strasznie upierdliwi i uciekają się do takich metod, jak łapanie za ręce, podążanie za tobą, lub wpychanie jakiegoś towaru niemalże w twarz, zwłaszcza, gdy widzą, że jesteś obcokrajowcem. Często jednak zdarza się, że hasło "Polska" jest hasłem magicznym - Gruzini uśmiechają się od ucha do ucha, zaczynają opowiadać, gdzie byli i co widzieli i wspominają L. Kaczyńskiego i jego wyczyny z 2008 roku. Jak szaleńcy wykłócają się, że katastrofa w Smoleńsku to na pewno nie był przypadek, wierzą, że Rosjanie chcieli ukarać Kaczyńskiego za wsparcie dla Gruzji... itp. itd. ^^ Ach! I co jeszcze usłyszałam z ust Gruzinów? " Wy Polacy to nieźle pijecie, nie ma lepszych od was!". :) Oczywiście ja bym powiedziała, że nie ma mocniejszych od Gruzinów. ;) Po wysłuchaniu opowieści moich znajomych, którzy mieszkają w Tbilisi i praktycznie codziennie im ktoś proponuje alkohol ( często wino, a jeszcze częściej chachę - bimber z winogron), a wyjście po papier toaletowy kończy się powrotem niemalże na czworaka i to bez papieru, naprawdę nie wydaje mi się, żebyśmy byli lepsi. Raczej remisujemy, a na prowadzenie wysuwają się Ormianie. ;) Niedawno wpadłam na tumblr'a prowadzonego przez obcokrajowca, który mieszka teraz w Tbilisi. Bardzo mi się ta stronka spodobała, bo niektóre rzeczy pasują również do Armenii i poczułam to na własnej skórze. :) Wybrałam dla Was kilka wpisów dotyczących picia/ gościnności Gruzinów.

Gdy ktoś proponuje Ci dziesiątą lampkę wina.
Gdy po raz pierwszy widzisz, jak piją Gruzini.
Gdy ktoś proponuje Ci chache.
Gdy próbujesz wrócić do domu po suprze.  ---> A tu proszę kliknąć, jeśli nie słyszałeś o suprze. ;)

Niestety, ale wśród moich znajomych nie znalazło się wielu Gruzinów, bliżej poznałam raptem dwie dziewczyny mające staż w Erywaniu i dwóch chłopaków studiujących też w stolicy Armenii - jeden z nich kiedyś mieszkał w Polsce, a z drugim wybrałam się kiedyś w góry, o czym pisałam tu, tu i tu też. Kacha, bo tak się nazywał ów znajomy narobił wtedy sporo zamieszania.:)

A już niedługo ciąg dalszy i co nieco o tym, jak wyglądało moje "życie kulinarne" w Gruzji. ;)

1 komentarz:

.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...